ScrollToTop
olej z czarnuszki pan tabletka olini zdrowe nawyki

Zdrowe nawyki dzieci/rodziny – czy znasz te najważniejsze?

Analizy, Artykuły, Reklama, Warto przeczytać

20 lutego 2023

Olini (czyli moi ulubieńcy od zdrowych nawyków) poprosili mnie, abym zrobił przegląd ich pyszności i podpowiedział zapracowanym rodzicom, jak mogą skutecznie wprowadzić do życia swoich pociech “zdrowe produkty i dobre jedzeniowe nawyki”.

Poprosili mnie również, żebym opowiedział jak to jest u nas w domu z tymi nawykami – bo podobno mam dosyć nietypowe podejście. Bo jak to możliwe, że „dzieci pana tabletki jedzą słodycze i nie muszą jeść mięska do końca” 😉

Po cichu liczę na to, że wpis nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem – ale jeśli tak to hm, to daj znać.

***

Ten wpis powstał we współpracy z Rodzinną Olejarnią Olini.pl – z tego powodu jako przykłady produktów wykorzystuję ich asortyment. Czytelnicy Pana Tabletki mogą również tradycyjnie, skorzystać u nich z rabatu -10% na cały asortyment z hasłem PANTABLETKA. Na zdrowie 🙂

***

Zdrowa relacja z jedzeniem – czyli podstawa do zdrowia, wyniesiona z domu

Czytając tytuł tego wpisu, część z Was mogła przypuszczać, że zaraz wyjadę tu z lista superfoods, przepisami na zielone koktajle ze spiruliną i tak modne kulki mocy. No to mogę Was zaskoczyć – bo dla mnie zdrowe nawyki to coś więcej niż robienie zakupów na eko bazarze czy korzystanie wyłącznie z fit przepisów . No więc czym dla mnie są te wspomniane zdrowe nawyki?

Jemy wspólnie

  • Jak namówić dziecko do jedzenia warzyw, skoro Ty sam ich nie jesz?
  • Jak zachęcić dziecko do picia zakwasu z buraków i chrupania kiszonek, skoro pozostali domownicy po nie nie sięgają?
  • Jak przekonać je, że picie wody jest zdrowe, skoro tata codziennie pije tylko kolorowe napoje?

Mam takie przeczucie, że samo mówienie dzieciom o tym, co jest zdrowe niewiele daje. Jedyne co ma szansę zostać z nimi na całe życie – to praktyka, która idzie za przykładem, który im pokazujesz Drogi Rodzicu, Babciu, Dziadku, Wujku itd. Przy stole nie ma podziału na MY-dorośli i WY-dzieci – jemy wspólnie i jemy to samo. Od śniadań, przez desery, obiady, przekąski i shoty z olejem z czarnuszki. Zdrowe nawyki u dziecka mają podwaliny w zdrowym podejściu do jedzenia całej rodziny. Przykład zapada dziecku w pamięć – więc lepiej, aby był dobry.

***

Proponuję, nie zmuszam – i jeszcze raz od początku 😉

Grzeczne dzieci jedzą wszystko – tylko skosztuj, jakie to smaczne.

Zupka musi zniknąć, bo tata/dziadek będą smutni.

To jeszcze tylko jedna łyżeczka! Za mamusię…

Itd., itd.

Znacie te teksty? Chyba większość osób z mojego pokolenia słyszała je przy stole. Z perspektywy czasu i z wiedzą na temat żywienia i rozwijania diety dziecka możemy skomentować to jednym słowem: dramat! 

Na szczęście dziś znamy już chociażby BLW (ang. Baby Led Weaning), którego myślą przewodnią (pisząc w dużym uogólnieniu) jest “proponuję, nie zmuszam (dziecka do jedzenia)”. I powiem Wam, że w przypadku moich maluchów mega się ona sprawdza – dziecko wybiera co zje (nie zmuszam), ale to my wybieramy (proponujemy), co znajdzie się na talerzu i po co będzie mogło sięgnąć. Nic na siłę – jeśli dziecko mówi “nie” – ja to szanuję, ale nie poddaję się w proponowaniu – kolejny raz, przy następnym posiłku. I tak w kółko.

Chyba nie muszę Was przekonywać, że na talerzu dziecka warto kłaść produkty najwyższej jakości (choćby takie jakie posiada w swoim asortymencie Olini).

***

Najzdrowsze? A co to takiego?

Może przewrócę teraz świat niektórych z Was do góry nogami, ale będę z Wami szczery (jak zawsze). Uwaga – nie istnieje jeden, najlepszy, najzdrowszy produkt spożywczy. Nie jest to ani jarmuż ani szpinak ani chia ani nawet słynne mięsko (ziemniaczki też nie). I fiksowanie się na poszukiwaniach „tego jednego najzdrowszego produktu”, istnego super-superfood, które zapewni nam zdrowie i długowieczność to strata czasu (często też pieniędzy). Serio.

W naszej diecie, a już szczególnie w diecie dziecka (bo bardzo szybko się rozwija) NAJWAŻNIEJSZA jest zdrowa różnorodność tego co je. My, zastąpiliśmy mówienie „najzdrowsze jest to czy tamto”, hasłem „zdrowo, to wszystkiego po troszku”. Tylko tyle i aż tyle! Dla mnie to zdanie to był game changerem w podejściu do „zdrowej diety i nawyków”.

„Zjedz tyle ile potrzebujesz, ale najlepiej spróbuj wszystkiego po troszku”.

***

Zdrowe nawyki i zdrowe produkty na co dzień – with Olini

Jak pisałem wyżej, bazując na moich ulubieńcach od Olini, postaram się Wam pokazać jak w praktyce wykorzystuję zasadę „wszystkiego po troszku” i jak wplatam wartościowe produkty w naszą dietę.

Kiszonki i zakwasy – czyli turbowarzywa

Takim naszym domowym nawykiem – jest włączenie turbowarzyw, czyli kiszonek do najróżniejszych potraw. Od kanapek, przez burgera – po formę klasycznego dodatku do drugiego dania (w stylu ryba/mięso kasza + kiszonki).

Podobnie z piciem zakwasu z buraków – zamiast czekać aż organizm będzie potrzebował takiego wzmocnienia – regularnie raz na 2-3 miesiące robimy sobie taką buraczaną serię drinków. Szczególnie w okresie ciąża-karmienie piersią.

Zakwas z buraków to również doskonały dodatek-przyprawa, który uszlachetnia zupy kremy (które czasami bywają mdłe, a kiszonki podbijają im smak i wartości odżywcze).

Żeby kiszonki weszły Wam w nawyk, to musisz je mieć w lodówce 😉 i tutaj albo możesz regularnie nastawiać zakwas (np. z mojego przepisu). Możesz też skorzystać ze sprawdzonej oferty Olini – ich zakwasy są przepyszne, lekko musujące – bajka. Szczególnie te dla dzieci są warte uwagi. No i najważniejsze – nie trzeba ich nastawiać i pilnować samodzielnie.

***

Zdrowe Shoty z olej z czarnuszki – wsparcie na gluty i gile?

Olej z czarnuszki te bardzo wartościowy produkt – chyba najwięcej pytań dostaję właśnie o niego 🙂

Jak i dlaczego olej z czarnuszki? Triada drogocennych właściwości:

  • działanie immunomodulujące
  • działanie przeciwzapalne, antyalergiczne
  • działanie przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze.

Za te właściwości oleju z czarnuszki odpowiada jego magiczny składnik – tymochinon (wysoki poziom tymochinonu w oleju od Olini został potwierdzony w badaniu przeprowadzonym przez Uniwersytet Medyczny w Łodzi). Ten olejek wydziela się nam na śluzówkach – między innym nosa, zatok dróg oddechowych – więc te efekty trafiają tam gdzie potrzebujemy (Tutaj pisałem więcej o podawaniu czarnuszki).

Dlaczego shoty z olej z czarnuszki?

Bo olej z czarnuszki ma trudny smak. Jeśli pijecie go solo i tak lubicie – spoko. U nas najlepiej sprawdza się receptura na „Rubinowy miodek (link do przepisu – może u Was?)”, w którym łączymy czarnuszkę z sokiem z cytryny i sokiem malinowym.

U nas takie shoty sprawdzają się w dwóch sytuacjach:

  • Seria przygotowanie przed sezonem na gluta i gila
  • Podczas infekcji z katarami, glutami i kaszlem 
    • Przy czym pijemy je wszyscy – nie tylko Ci aktualnie chorujący 😉 zbyt często zaraz po dzieciach chorują rodzice :p lepiej się przygotować.

Olej z czarnuszki sprawdza się również wspomagająco u osób z alergiami i astmą – jeśli te problemy Was dotyczą, to tutaj napisałem o tym więcej (link do wpisu na blogu).

***

Zdrowe przekąski i dodatki – lepiej, żeby zawsze były pod ręką 

Wyrobiliśmy sobie rodzinny nawyk – podjadania orzechów, nasion i pestek. Od słonecznika, przez dynie, po orzechy nerkowca, migdały i orzechy włoskie.

Śmiało mogę powiedzieć, że czy to pakując śniadaniówki do szkoły, prowiant na piknik, czy szukając przekąski do pracy – sięgam właśnie po tę grupę produktów. 

Orzechy, pestki i nasiona mają mnóstwo wartości odżywczych, od witaminy z grupy B, witaminy ADEK, przez dużą ilość magnezu, wapnia po wielonienasycone tłuszcze roślinne. To wartościowa przekąska i dodatek do dań (np. w formie lekko prażonej do sałatek). Jedyne co to trzeba uważać z ich ilością – to również spora dawka kalorii.

***

Desery, słodycze i „niezdrowe jedzenie”

(mała ironia – ten deser raczej nie jest niezdrowy 😉 chyba, że nie żywicie się niczym innym)

Tak – razem z moją Rodziną jemy słodycze, desery i fastfoody. Tak – zdarza mi się wypić colę (ale fakt – to akurat ukrywam przed dziećmi ;)). 

Nie no Panie Tabletka, serio?!

No tak. W tym wpisie dużo miejsca poświęcam budowaniu zdrowej relacji z jedzeniem. Mimo że nie jestem dietetykiem ani psychodietetykiem – to mam swoje doświadczenia i spostrzeżenia (a myślę, że wiele z Was może podzielić się podobnymi historiami). 

(To, że w naszym domu tak to wygląda, nie oznacza, że sprawdzi się to u wszystkich).

Jako młodzi rodzice byliśmy pewni, że nasze dzieci nie będą jadły słodyczy i cukru pod żadną postacią. W pewnym sensie się to nam udało – tak mniej więcej do okresu rozpoczęcia przygody z placówkami i wyjściem dzieci mocniej w świat. 

Okazało się, że o ile faktycznie w domu możemy wprowadzić totalny rygor, nie kupować słodyczy, gotować bez cukru (akurat to kontynuujemy) – to już jego utrzymanie, kiedy dziecko jest wśród rówieśników, sąsiadów czy na spotkaniach ze znajomymi jest niemożliwe (!). Słodycze są wszędzie! I wtedy zaczyna się problem – bo dziecko, które na co dzień nie ma dostępu do słodyczy traci dla nich głowę. Nie jest w stanie się opanować.

I generalnie nasze jojczenie i próby opanowania sytuacji, przypominanie, że “rozmawialiśmy w domu o tym, że słodycze są niezdrowe” nic a nic nie daje. Powoduje tylko, że dzieci się od nas oddalają. Stety niestety – słodycze są i będą dostępne w życiu tych małych ludzi.

To jak wybrnąć z tej sytuacji? Musimy rodzinnie wyrobić zdrową relację ze słodyczami, czyli taką, która nie będzie skrajna, która nie będzie powiązana tylko z system kary i nagrody, czyli:

  • Nie mówimy: Jak będziesz grzeczna (sic!) dostaniesz lizaka!
  • Nie obiecujemy: Jeśli posprzątasz pokój, to w nagrodę kupię Ci batonika.
  • itd., itd.

Trudna sprawa – zostawiam Cię z tą myślą.

***

Te 4 przykłady zachowań były i nadal są dla mnie najważniejsze w kontekście budowania i pielęgnowania zdrowych nawyków u mnie i u naszych maluchów.

Mam nadzieję, że również Tobie pomogą – daj znać w komentarzu co było dla Ciebie takim „zdrowotnym game changerem”? Takie podpowiedzi „z życia” – cudownie rozszerzają perspektywę i są bardzo pomocne dla innych rodziców.

***

Zdrowe nawyki i zdrowe zmagania?

To są bardzo trudne sprawy – bardzo często największym obciążeniem są nasze przekonania i wzorce, które wynieśliśmy z domu. Te wdrukowane, często nieświadome wzorce z naszego dzieciństwa. Bardzo często przeszkodą jest nasz perfekcjonizm i potrzeba pełnej kontroli.

Chciałbym Cię zostawić z myślą, że jeśli dotarłeś do końca tego wpisu – to z pewnością chcesz dla siebie i swoich maluchów jak najlepiej. Chcesz działać i czujesz potrzebę zmiany. Uświadomiłaś sobie obszary nad którymi chcesz pracować – to świetna informacja. Nie da się wprowadzać zmian w obszary które nie są uświadomione.

U mnie bardzo pomocny i odciążający jest model „wystarczająco dobrego rodzica”. Nie idealnego. A takiego na 75% 😉 

Chcę się rozwijać jako rodzic, regularnie popełniam błędy, jak nie mam czasu na zrobienie zakwasu z buraków i kimchi to po prostu kupuję gotowe 😉 nie dopieprzam się do siebie, jeśli wiem, że robię co mogę.

Serdeczności,

Pan Tabletka
Marcin

***

Ten wpis powstał we współpracy z Rodzinną Olejarnią Olini.pl – z tego powodu jako przykłady produktów wykorzystuję ich asortyment. Czytelnicy Pana Tabletki mogą również tradycyjnie, skorzystać u nich z rabatu -10% na cały asortyment z hasłem PANTABLETKA. Na zdrowie 🙂

***



O autorze

Marcin Korczyk

mgr farm. Marcin Korczyk - farmaceuta praktyk, twórca internetowy, key opinion leader, autor książki "Odporność. Czy Twoje dziecko może nie chorować?"
Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego na wydziale farmaceutycznym. Po studiach pracował w aptece całodobowej w Nowym Sączu - i w trakcie pracy rozpoczął tworzenie bloga www.pantabletka.pl - zapisując odpowiedzi na najczęściej zadawane przez pacjentów pytania.

Od czasu złożenia bloga w 2015 roku - do dziś - blog stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i opiniotwórczych portali z wiedzą o racjonalnym stosowaniu leków i suplementacji.

Podobne Te artykuły również
mogą cię zainteresować