Zdrowe nawyki dzieci/rodziny – czy znasz te najważniejsze?
Olini (czyli moi ulubieńcy od zdrowych nawyków) poprosili mnie, abym zrobił przegląd ich pyszności i podpowiedział zapracowanym rodzicom, jak mogą skutecznie wprowadzić do życia swoich pociech “zdrowe produkty i dobre jedzeniowe nawyki”.
Poprosili mnie również, żebym opowiedział jak to jest u nas w domu z tymi nawykami – bo podobno mam dosyć nietypowe podejście. Bo jak to możliwe, że „dzieci pana tabletki jedzą słodycze i nie muszą jeść mięska do końca” 😉
Po cichu liczę na to, że wpis nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem – ale jeśli tak to hm, to daj znać.
***
Ten wpis powstał we współpracy z Rodzinną Olejarnią Olini.pl – z tego powodu jako przykłady produktów wykorzystuję ich asortyment. Czytelnicy Pana Tabletki mogą również tradycyjnie, skorzystać u nich z rabatu -10% na cały asortyment z hasłem PANTABLETKA. Na zdrowie 🙂
***
Zdrowa relacja z jedzeniem – czyli podstawa do zdrowia, wyniesiona z domu
Czytając tytuł tego wpisu, część z Was mogła przypuszczać, że zaraz wyjadę tu z lista superfoods, przepisami na zielone koktajle ze spiruliną i tak modne kulki mocy. No to mogę Was zaskoczyć – bo dla mnie zdrowe nawyki to coś więcej niż robienie zakupów na eko bazarze czy korzystanie wyłącznie z fit przepisów . No więc czym dla mnie są te wspomniane zdrowe nawyki?
Jemy wspólnie
- Jak namówić dziecko do jedzenia warzyw, skoro Ty sam ich nie jesz?
- Jak zachęcić dziecko do picia zakwasu z buraków i chrupania kiszonek, skoro pozostali domownicy po nie nie sięgają?
- Jak przekonać je, że picie wody jest zdrowe, skoro tata codziennie pije tylko kolorowe napoje?
Mam takie przeczucie, że samo mówienie dzieciom o tym, co jest zdrowe niewiele daje. Jedyne co ma szansę zostać z nimi na całe życie – to praktyka, która idzie za przykładem, który im pokazujesz Drogi Rodzicu, Babciu, Dziadku, Wujku itd. Przy stole nie ma podziału na MY-dorośli i WY-dzieci – jemy wspólnie i jemy to samo. Od śniadań, przez desery, obiady, przekąski i shoty z olejem z czarnuszki. Zdrowe nawyki u dziecka mają podwaliny w zdrowym podejściu do jedzenia całej rodziny. Przykład zapada dziecku w pamięć – więc lepiej, aby był dobry.
***
Proponuję, nie zmuszam – i jeszcze raz od początku 😉
„Grzeczne dzieci jedzą wszystko – tylko skosztuj, jakie to smaczne.”
„Zupka musi zniknąć, bo tata/dziadek będą smutni.”
„To jeszcze tylko jedna łyżeczka! Za mamusię…”
Itd., itd.
Znacie te teksty? Chyba większość osób z mojego pokolenia słyszała je przy stole. Z perspektywy czasu i z wiedzą na temat żywienia i rozwijania diety dziecka możemy skomentować to jednym słowem: dramat!
Na szczęście dziś znamy już chociażby BLW (ang. Baby Led Weaning), którego myślą przewodnią (pisząc w dużym uogólnieniu) jest “proponuję, nie zmuszam (dziecka do jedzenia)”. I powiem Wam, że w przypadku moich maluchów mega się ona sprawdza – dziecko wybiera co zje (nie zmuszam), ale to my wybieramy (proponujemy), co znajdzie się na talerzu i po co będzie mogło sięgnąć. Nic na siłę – jeśli dziecko mówi “nie” – ja to szanuję, ale nie poddaję się w proponowaniu – kolejny raz, przy następnym posiłku. I tak w kółko.
Chyba nie muszę Was przekonywać, że na talerzu dziecka warto kłaść produkty najwyższej jakości (choćby takie jakie posiada w swoim asortymencie Olini).
***
Najzdrowsze? A co to takiego?
Może przewrócę teraz świat niektórych z Was do góry nogami, ale będę z Wami szczery (jak zawsze). Uwaga – nie istnieje jeden, najlepszy, najzdrowszy produkt spożywczy. Nie jest to ani jarmuż ani szpinak ani chia ani nawet słynne mięsko (ziemniaczki też nie). I fiksowanie się na poszukiwaniach „tego jednego najzdrowszego produktu”, istnego super-superfood, które zapewni nam zdrowie i długowieczność to strata czasu (często też pieniędzy). Serio.
W naszej diecie, a już szczególnie w diecie dziecka (bo bardzo szybko się rozwija) NAJWAŻNIEJSZA jest zdrowa różnorodność tego co je. My, zastąpiliśmy mówienie „najzdrowsze jest to czy tamto”, hasłem „zdrowo, to wszystkiego po troszku”. Tylko tyle i aż tyle! Dla mnie to zdanie to był game changerem w podejściu do „zdrowej diety i nawyków”.
„Zjedz tyle ile potrzebujesz, ale najlepiej spróbuj wszystkiego po troszku”. |
***
Zdrowe nawyki i zdrowe produkty na co dzień – with Olini
Jak pisałem wyżej, bazując na moich ulubieńcach od Olini, postaram się Wam pokazać jak w praktyce wykorzystuję zasadę „wszystkiego po troszku” i jak wplatam wartościowe produkty w naszą dietę.
Kiszonki i zakwasy – czyli turbowarzywa
Takim naszym domowym nawykiem – jest włączenie turbowarzyw, czyli kiszonek do najróżniejszych potraw. Od kanapek, przez burgera – po formę klasycznego dodatku do drugiego dania (w stylu ryba/mięso kasza + kiszonki).
Podobnie z piciem zakwasu z buraków – zamiast czekać aż organizm będzie potrzebował takiego wzmocnienia – regularnie raz na 2-3 miesiące robimy sobie taką buraczaną serię drinków. Szczególnie w okresie ciąża-karmienie piersią.
Zakwas z buraków to również doskonały dodatek-przyprawa, który uszlachetnia zupy kremy (które czasami bywają mdłe, a kiszonki podbijają im smak i wartości odżywcze).
Żeby kiszonki weszły Wam w nawyk, to musisz je mieć w lodówce 😉 i tutaj albo możesz regularnie nastawiać zakwas (np. z mojego przepisu). Możesz też skorzystać ze sprawdzonej oferty Olini – ich zakwasy są przepyszne, lekko musujące – bajka. Szczególnie te dla dzieci są warte uwagi. No i najważniejsze – nie trzeba ich nastawiać i pilnować samodzielnie.
***
Zdrowe Shoty z olej z czarnuszki – wsparcie na gluty i gile?
Olej z czarnuszki te bardzo wartościowy produkt – chyba najwięcej pytań dostaję właśnie o niego 🙂
Jak i dlaczego olej z czarnuszki? Triada drogocennych właściwości:
- działanie immunomodulujące
- działanie przeciwzapalne, antyalergiczne
- działanie przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze.
Za te właściwości oleju z czarnuszki odpowiada jego magiczny składnik – tymochinon (wysoki poziom tymochinonu w oleju od Olini został potwierdzony w badaniu przeprowadzonym przez Uniwersytet Medyczny w Łodzi). Ten olejek wydziela się nam na śluzówkach – między innym nosa, zatok dróg oddechowych – więc te efekty trafiają tam gdzie potrzebujemy (Tutaj pisałem więcej o podawaniu czarnuszki).
Dlaczego shoty z olej z czarnuszki?
Bo olej z czarnuszki ma trudny smak. Jeśli pijecie go solo i tak lubicie – spoko. U nas najlepiej sprawdza się receptura na „Rubinowy miodek (link do przepisu – może u Was?)”, w którym łączymy czarnuszkę z sokiem z cytryny i sokiem malinowym.
U nas takie shoty sprawdzają się w dwóch sytuacjach:
- Seria przygotowanie przed sezonem na gluta i gila
- Podczas infekcji z katarami, glutami i kaszlem
- Przy czym pijemy je wszyscy – nie tylko Ci aktualnie chorujący 😉 zbyt często zaraz po dzieciach chorują rodzice :p lepiej się przygotować.
Olej z czarnuszki sprawdza się również wspomagająco u osób z alergiami i astmą – jeśli te problemy Was dotyczą, to tutaj napisałem o tym więcej (link do wpisu na blogu).
***
Zdrowe przekąski i dodatki – lepiej, żeby zawsze były pod ręką
Wyrobiliśmy sobie rodzinny nawyk – podjadania orzechów, nasion i pestek. Od słonecznika, przez dynie, po orzechy nerkowca, migdały i orzechy włoskie.
Śmiało mogę powiedzieć, że czy to pakując śniadaniówki do szkoły, prowiant na piknik, czy szukając przekąski do pracy – sięgam właśnie po tę grupę produktów.
Orzechy, pestki i nasiona mają mnóstwo wartości odżywczych, od witaminy z grupy B, witaminy ADEK, przez dużą ilość magnezu, wapnia po wielonienasycone tłuszcze roślinne. To wartościowa przekąska i dodatek do dań (np. w formie lekko prażonej do sałatek). Jedyne co to trzeba uważać z ich ilością – to również spora dawka kalorii.
***
Desery, słodycze i „niezdrowe jedzenie”
Tak – razem z moją Rodziną jemy słodycze, desery i fastfoody. Tak – zdarza mi się wypić colę (ale fakt – to akurat ukrywam przed dziećmi ;)).
Nie no Panie Tabletka, serio?!
No tak. W tym wpisie dużo miejsca poświęcam budowaniu zdrowej relacji z jedzeniem. Mimo że nie jestem dietetykiem ani psychodietetykiem – to mam swoje doświadczenia i spostrzeżenia (a myślę, że wiele z Was może podzielić się podobnymi historiami).
(To, że w naszym domu tak to wygląda, nie oznacza, że sprawdzi się to u wszystkich).
Jako młodzi rodzice byliśmy pewni, że nasze dzieci nie będą jadły słodyczy i cukru pod żadną postacią. W pewnym sensie się to nam udało – tak mniej więcej do okresu rozpoczęcia przygody z placówkami i wyjściem dzieci mocniej w świat.
Okazało się, że o ile faktycznie w domu możemy wprowadzić totalny rygor, nie kupować słodyczy, gotować bez cukru (akurat to kontynuujemy) – to już jego utrzymanie, kiedy dziecko jest wśród rówieśników, sąsiadów czy na spotkaniach ze znajomymi jest niemożliwe (!). Słodycze są wszędzie! I wtedy zaczyna się problem – bo dziecko, które na co dzień nie ma dostępu do słodyczy traci dla nich głowę. Nie jest w stanie się opanować.
I generalnie nasze jojczenie i próby opanowania sytuacji, przypominanie, że “rozmawialiśmy w domu o tym, że słodycze są niezdrowe” nic a nic nie daje. Powoduje tylko, że dzieci się od nas oddalają. Stety niestety – słodycze są i będą dostępne w życiu tych małych ludzi.
To jak wybrnąć z tej sytuacji? Musimy rodzinnie wyrobić zdrową relację ze słodyczami, czyli taką, która nie będzie skrajna, która nie będzie powiązana tylko z system kary i nagrody, czyli:
- Nie mówimy: Jak będziesz grzeczna (sic!) dostaniesz lizaka!
- Nie obiecujemy: Jeśli posprzątasz pokój, to w nagrodę kupię Ci batonika.
- itd., itd.
Trudna sprawa – zostawiam Cię z tą myślą.
***
Te 4 przykłady zachowań były i nadal są dla mnie najważniejsze w kontekście budowania i pielęgnowania zdrowych nawyków u mnie i u naszych maluchów. Mam nadzieję, że również Tobie pomogą – daj znać w komentarzu co było dla Ciebie takim „zdrowotnym game changerem”? Takie podpowiedzi „z życia” – cudownie rozszerzają perspektywę i są bardzo pomocne dla innych rodziców. |
***
Zdrowe nawyki i zdrowe zmagania?
To są bardzo trudne sprawy – bardzo często największym obciążeniem są nasze przekonania i wzorce, które wynieśliśmy z domu. Te wdrukowane, często nieświadome wzorce z naszego dzieciństwa. Bardzo często przeszkodą jest nasz perfekcjonizm i potrzeba pełnej kontroli.
Chciałbym Cię zostawić z myślą, że jeśli dotarłeś do końca tego wpisu – to z pewnością chcesz dla siebie i swoich maluchów jak najlepiej. Chcesz działać i czujesz potrzebę zmiany. Uświadomiłaś sobie obszary nad którymi chcesz pracować – to świetna informacja. Nie da się wprowadzać zmian w obszary które nie są uświadomione.
U mnie bardzo pomocny i odciążający jest model „wystarczająco dobrego rodzica”. Nie idealnego. A takiego na 75% 😉
Chcę się rozwijać jako rodzic, regularnie popełniam błędy, jak nie mam czasu na zrobienie zakwasu z buraków i kimchi to po prostu kupuję gotowe 😉 nie dopieprzam się do siebie, jeśli wiem, że robię co mogę.
Serdeczności,
Pan Tabletka
Marcin
***
Ten wpis powstał we współpracy z Rodzinną Olejarnią Olini.pl – z tego powodu jako przykłady produktów wykorzystuję ich asortyment. Czytelnicy Pana Tabletki mogą również tradycyjnie, skorzystać u nich z rabatu -10% na cały asortyment z hasłem PANTABLETKA. Na zdrowie 🙂
***
O autorze
Marcin Korczyk
Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego na wydziale farmaceutycznym. Po studiach pracował w aptece całodobowej w Nowym Sączu - i w trakcie pracy rozpoczął tworzenie bloga www.pantabletka.pl - zapisując odpowiedzi na najczęściej zadawane przez pacjentów pytania.
Od czasu złożenia bloga w 2015 roku - do dziś - blog stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i opiniotwórczych portali z wiedzą o racjonalnym stosowaniu leków i suplementacji.